Forum WWW.SMETOWO.FORA.PL Strona Główna WWW.SMETOWO.FORA.PL
Forum Gminy Smętowo Graniczne
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Esej "Zofia Jawójt leci do Brukseli"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WWW.SMETOWO.FORA.PL Strona Główna -> O wszystkim
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jaś Smętowiak
Administrator



Dołączył: 24 Lis 2010
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: od zawsze ze Smętowa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:11, 28 Gru 2012    Temat postu: Esej "Zofia Jawójt leci do Brukseli"

Zofia Jawójt leci do Brukseli

Zosia Jawójt, znając siłę mediów, postanowiła skończyć z takim jednym wrednym forum, gdzie niektóre wsiuny pozwalają sobie pisać prawdy oczywiste, prawdy, prawdy niewygodne i czasami tzw. gównoprawdy. Nieraz twierdziła, że demokracja jest dla ludzi „mondrych”. Wiadomo, że mądrość może ocenić tylko ktoś wyjątkowo „mondry”, czyli nasza Zosia Jawójt.
Czegóż nie robiła, aby wykończyć tych głupich wykształciuchów, elementy anarchistyczne, wywrotowe i powiedzmy szczerze, głupich wielce niewdzięczników, którzy nawet słowa drukowanego, trochę prawdziwego w różnej prasie, nie umieli zrozumieć. Ale Zosia głupia nie jest, stworzyła nowe pojęcie opozycji. Gdyby w normalnej rzeczywistości ktoś powiedział, że np. dziennikarze lub mieszkańcy wypowiadający się na forum są opozycją, to można nazwać kogoś takiego głupim albo zakochanym w Jarku od kotów. Ale naszej Zosi to nie razi. Babka konkretna i mająca swój rozum, podjęła więc działania.

Rozważała prokuraturę, ale sama mogłaby stać się ofiarą opisywanych faktów. Szanse na zwycięstwo w zasadzie żadne. Zbieranie „niebieskich” teczek na palantów i obrabianie im tyłów publicznie, pisanie na forum przez prowokatorów. Zastraszanie pani Pieczywo sądem. Organizowanie posiedzeń Rady Gminy w prawie całkowitej tajemnicy i w coraz mniejszej sali, aby się paru gości nie przychodziło. Była nawet próba zatrudnienia Rutkowskiego, ale się nie podjął. Przyjęła też publiczną strategię, że nie wie o istnieniu takiego forum.

Wiadomo, forum to też medium, obiekt jej największego pożądania, aby tam świecić najjaśniej. A tu chołota z jakimiś faktami i głupimi pytaniami wyjeżdża. Rada Gminy, milusia, każdą głupotę łyka i jeszcze powtarza. Żeby tylko nie te pojebusy z opozycji…

Wpadła w końcu na pomysł genialny w swej prostocie, aby utworzyć na terenie JEJ gminy - Śmiesznowo Ograniczone, Specjalną Strefę Wolną od Demokracji, ponieważ społeczność gminna na nią nie zasługuje. Słyszała, że są strefy bezcłowe, Specjalne Strefy Ekonomiczne, Strefy Ciszy, więc ta inicjatywa wzmocni jej oczywisty autorytet w kraju i Europie.
Zosia Jawójt doszła do wniosku, że musi być to uchwała sejmu RP, aby było jasne, kto rządzi na jej folwarku.

Zaczęła lobbing od partii politycznych.

Na pierwszy ogień poszedł jej przyjaciel Leperek. Wysłała mu list z propozycją utworzenia owej strefy wolnej od demokracji. Biedak się powiesił, gdy to przeczytał. Widać słaby psychicznie był, tak sobie nasza Zosia tłumaczy.

Następny był zaprzyjaźniony poseł z PO. Zapoznawszy się z pomysłem Zosi, poinformował ją uprzejmie, że medycyna robi duże postępy w psychiatrii i zaproponował, aby rozważyła zmianę lekarza prowadzącego. Na to Zośka, że nie po to Kubusiowi darowała 2 miliony swojej – gminnej kasy, aby się teraz po obcych konowałach szlajać. Poseł wyrozumiale się uśmiechnął i… nic.

Nareszcie jej propozycję z pełnym zrozumieniem przyjął PIS. Zgodził się również, że lokalne oszołomstwo pisowskie wyśle na zieloną trawkę albo do Zioberka . Ale postawił też warunki: 1. Pomnik na rynku braci mniejszych, ojców niepodległości. 2. Na terenie Specjalnej Strefy Wolnej od Demokracji, będzie się porównywać Wałęsę ze Stalinem i nauczać, że PO jest pomiotem hitlerowsko- żydowskim, sterowanym przez ruskich. W zamian za to obiecali, że przymkną każdego, którego Zosia wskaże. W sumie warunki idealne dla naszej Zosi. Jednak była wielka wątpliwość Zosi naszej, kiedy oni dojdą do władzy? No kiedy ????

A przed nią jeszcze pięć kadencji, do osiemdziesiątki starczy, a nie zanosi się realnie, aby PIS wcześniej doszedł do władzy. Więc real politik zdecydował o delikatnej rezerwie Zosi do tej propozycji.

Rozmowy z PSL-em były krótkie. Powiedzieli, że niewiasta może żyć bez demokracji wyłącznie przy garach w kuchni ! Chyba chcieli ją, chamy, obrazić.

SLD- jej były ognisty romans z usprawiedliwioną wewnętrznie zdradą, skończył się krótkim stwierdzeniem: „Z dziwkami politycznymi interesów nie będzie”. Zarumieniła się służbowo i poszła do swej ostatniej deski ratunku.

Ruch Palikota. Stwierdzili, że oni są bardzo za demokracją, ale w ramach eksperymentu, czemu nie. Postawili oczywiście warunki: Ja Zofia Jawójt, muszę zadeklarować się jako lesbijka. Muszę też uwieść skutecznie jakiegoś jednego proboszcza lub dwóch wikariuszy i udokumentować to. Albo pół biskupa. Ich propozycja wydała jej się bliska wyposzczonemu sercu i nie tylko sercu. Szczególnie zainteresowana była tym dubletem z wikariuszami. Ta myśl rozpaliła wielce jej prawie dziewicze myśli o pracy społecznej. Nawet jej religijność momentalnie wzrosła, aż zarumieniła się czerwona książeczka PZPR na spodzie bieliźniarki. Zdecydowała się, że dla dobra swych wieśniaczków może raz ubrać się w kieckę i robić za lesbijkę. Księża wszak też bywają w sukienkach, więc zaliczenie w poczet lesbijek z głowy. Jedna myśl nie pozwoliła na te wspaniałomyślne propozycje - jak uwieść w połowie jakiegoś biskupa ? Przecież nie przerżnie się na połowę, jest tylko jeden urząd w jej folwarku.

Takim to sposobem Zosia wyczerpała wszystkie krajowe możliwości. Pomyślała po całości i bingo. Europa. Wszak prawo europejskie obowiązuje również u nas. Dowiedziała się nawet, że główne instytucje europejskie są w Brukseli. Ale kto rządzi w Europie, przecież nie polskie euro-osły??? Informatyk z UG nauczył ją włączyć komputer i po zdjęciach wybrała: Przewodniczący Rady Europejskiej - Van Rompuy.



„Wygląd klasycznego wieśniaka – niedorozwoja – dogadam się, jak ze swoim z Laleczków. Ale jak to cholerstwo wymawiać, hmm – po europejsku, to chyba Won Rąb’Huj”. Zosia, jako niewiasta, która z niejednego pieca chleb jadła, napisała wystąpienie do Won Rąb’Huja. Dla spotęgowania wrażenia na Przewodniczącym kazała się podpisać swojej motyce – przewodniczącej Rady Gminy.

Najpierw chciała lecieć samolotem z Rembiechowa tanimi liniami, a po dogłębnych przemyśleniach doszła do wniosku, że to nie wypada, wszak płacą za to jej wieśniaki i mógłby ucierpieć jej majestat. Jak to później w telewizji i prasie światowej będzie wyglądało, że jakimś badziewiem będzie latać, no i wiadomo, wizyta międzypaństwowa musi być z Warszawki. Poza tym była pierwszym wójtem gminy Śmiesznowo, który służbowo wyleciał tak wysoko i to jeszcze do stolicy Europy.

Jakże pomyślała mądrze, tak też zrobiła. Słyszała, że LOT-em bliżej, więc wybrała naszego narodowego przewoźnika. Poza tym polskie załogi zrozumialej mówią po europejsku.

Zosia wielce przeżywała swój dziewiczy rejs. Przypomniała sobie swe wszelakie dziewicze doświadczenia. Z nutą obaw na Okęciu pojawiła się na 12 godzin przed lotem, aby nie pomylić samolotu, bo jak rozpoznać ten do jej Brukseli ?

Jakie rzeczy tam się działy na tym lotnisku, to był szok dla Zośki. W hali odlotów jakiś szybowiec. Oglądała go godzinę i się zastanawiała, jak on stąd wystartuje i jak się Ona tam zmieści. Zapytała kogoś i się dowiedziała, że to taka dekoracja, samoloty startują z jakieś płyty lotniskowej. Wyszła na taras widokowy i w końcu zobaczyła startujące i lądujące samoloty. Na szybko się zmieniających ekranach informacyjnych pojawił się jej lot, ale tam było napisane, że jej lot jest z jakiegoś terminalu. Wszystko ładnie, ale co to jest ten terminal? Zosia spryciula szybko skumała, o co chodzi. Obejrzała dokładnie wszystkie sklepy wolnocłowe, czas biegł szybko. Przez głośnik popłynęła informacja, że pasażerowie do Brukseli mają się stawić do odprawy przy terminalu x.
I tu szok, pasażerowie zdejmują buty, chyba nie chcą pobrudzić podłogi. Również wyjmują drobne, komórki itp. I kładą na tacę. Sprawa się wyjaśniła, względy bezpieczeństwa. Szok następny, na ekranie widać zawartość jej bagażu podręcznego, nawet beteryjki w jej miłym urządzonku. Na wszelki wypadek udawała, że nie widzi. Ach ta technologia.

W końcu znalazła się na pokładzie. Pani w czepku wskazała jej miejsce, później pokazywała jakieś przebieranki z kamizelką oraz maską i zaczęła coś nawijać. Po wszystkim kazała zapiąć pasy. Zosia już miała pas zapięty, ale trochę piło od pończoszek,. Leciała wszak do przewodniczącego Won Rąb’Huja, a inteligentna kobieta musi być przygotowana dla dobra swoich wiernych wieśniaków do każdego poświęcenia. Nawet ubrała swą wyjściową bieliznę, czarne koronkowe bokserki w seledynowe groszki. Podeszła stewardesa i zapięła jej pas. Start dla Zosi był oszałamiający, lepiej niż w wesołym miasteczku. Zachowanie stewardesy przypomniało jej najukochańszy zapach – zapach wazeliny. Za ok. 20 min z głośników popłynęło: „Proszę Państwa, jesteśmy na wysokości 10050 m, można odpiąć pasy”. I Zosia nasza zaczęła dyskretnie zgodnie z poleceniem odpinać pas od pończoszek. Nawet za niewinnej panny tyle się we własnych spodniach nie na gmerała.

Stres spowodował konieczność skorzystania z toalety. Zosia w drodze do niej zapytała się stewardesy, nad jakim obszarem jesteśmy. „Gdzieś między Grudziądzem a Tczewem”. Zosia się słodko zamyśliła. Hmm, to w końcu odleję się na tę moją opozycję po całej wysokości. Wracając z toalety, zauważyła, że za uchyloną zasłoną jest prawie wolny przedział ze skórzanymi dużymi fotelami, z video przed oczyma. Rozejrzała się, czy nie widać baby w toczku i długo nie myśląc, zabrała swój bagaż z luku i przeniosła się do wypasionego wielce przedziału. Zaczęła bawić się fotelem i TV. Za chwilę podeszła inna miła stewardesa i zapytała się, czy może podać drinka. Zosia pomyślała, że drink nie pasuje, poprosiła więc o zamrożonego szampana. Zamrożonego nie mają, ale może zaproponować schłodzonego. Zosia się zgodziła łaskawie i poprosiła o trzy lampki.

Po pierwszej lampce wyjęła treść notatek wystąpienia do Won Rąb’Huja.

Na początek – procedura startowa: poprawić oko lewe i prawe, wciągnąć swój nienaganny brzuszek, podnieść pusz-up, włączyć z trudem wyuczony, zniewalający rozmówców – inteligentny wyraz twarzy, wyłączyć w oczach tęsknotę za rozumem. OK – Zosia procedurę znała na pamięć – wiadomo, praktyka.
Znając dokładnie siłę swojego pierwszego wrażenia, przeczytała pierwsze zdania:

„Najukochańszy, najinteligentniejszy, wielkoduszny i wielce sexi Won Rąb’Huju. Ja wójt Zofia Jawójt, przybyłam tu jako pierwsza dama z mej krainy sukcesów i lansu - gminy Śmiesznowo Ograniczone w Polsce. Skromnie pragnę zaznaczyć, że nie znam osobiście lepiej zarządzanej Gminy”...

Teraz trzy główne tezy wystąpienia w skrócie:

Teza 1
Pierwsza w Unii Eropejskiej Strefa Specjalna Wolna od Demokracji. Krótkie uzasadnienie. Władze krajowe drogi Won Rąb’huju nie przychyliły się do mego tak nowoczesnego projektu. Żygi Greenski i Jaro Szołom, Świadomy vel. Seneka, Johnuś Smętomatołek i inne tępe, niewdzięczne wykształciuchy nie pozwalają rozwijać się jeszcze lepiej. Jak będzie Strefa Specjalna Wolna od Demokracji, to moja kraina może być wizytówką Europy nawet dla Koreańców z północy. Dla dobra wspólnego proszę najmilej o tę strefę dla mego uciśniętego ludu przez demokrację, a ta, jak powtarzam, jest tylko dla ludzi mądrych.

Teza 2
Prośba o dofinansowanie Europejskiego Centrum Integracyjnego na cmentarzu. Będzie to pierwszy taki projekt. Korzystać z niego będą: Niemce - Szwarce, Milery, Włochy, wiadomo – Italiance, Franzuzy – Żabińskie, Żydki – Kirszensteiny, no i oczywiście Polacy. Trzeba powiedzieć sobie szczerze drogi Won Rąb’huju, że korzystających na pewno z takiej integracji będzie cały czas przybywać. Żaden oszołom w mej krainie ani w naszej Europie nie zarzuci Zofii Jawójt, że nikt nie korzysta. Mogę zapewnić, że nawet odwiedzający Centrum będą przynosić kwiaty w podzięce dla mej wspaniałej inicjatywy, która będzie służyła każdemu.

Teza 3
Projekt na miarę XXII wieku. Międzynarodowe lotnisko im. Zofii Jawójt. Pas startowy przy nowej europejskiej obwodnicy. Specjalnie nie kazałam w swej mądrości nie robić chodników, boby się wiaśniaczki w śmigła wkręcały. Drzewa się wytnie. Dworzec już jest. Będzie dwufunkcyjny: kolejowo-lotniczy. Obok już jest restauracja i hotel. Transport też już jest. Szkolne busy cały czas nie jeżdżą, więc będą wozić pasażerów. Personel lotniskowy też już jest, tylko dostaną nowe pomarańczowe kamizelki z napisem: „Międzynarodowe lotnisko im. Zofii Jawójt”. Światła się postawi, przy okazji będzie dla mej skromnej osoby tzw. zielona fala, abym nie musiała czekać na skrzyżowaniach do mego ratusza. Proszę o poparcie, potrzebuję tylko środków europejskich na wycinkę drzew, światła, no i na nowe kamizelki. Rozgłos sam się pojawi.

Drugi kieliszek szampana…
Zofia Jawójt się rozmarzyła. „Taki rozgłos, prasa kolorowa, telewizja, flesze i Ja. Taka reklama zapewni mi fotel europosłanki. Cudownie. A przyjemność jaka będzie. Gdy zobaczę, jak Ci moi następcy będą mi buty lizać o parę groszy na utrzymanie świetlic, Centrów Integracji, kuźni i podobnych pierdół. A ten Greenski i Szołom, to jak wójtek i motyka sami będą lotnisko sprzątać, bo kasy nie starczy”. Błogo się uśmiechała Zosieńka nasza na te wspaniałe perspektywy.

Sięgnęła po trzeci kieliszek…
Upiła dwa łyki, mając przymknięte swe cudne powieczki i tu nagle głos stewardesy: „Łaskawa pani wybaczy, ale pomyliła chyba klasy. Ma pani bilet na klasę ekonomiczną, a rozgościła się, jak widzę, na dobre w klasie biznes”. Zosia otworzyła najpierw lewą powiekę, następnie powoli prawą i powiedziała sycząco: „Proszę powtórzyć”. Usłyszawszy powtórnie, wstała i zapytała:

- Ja? Ja wójt Zofia Jawójt nie mogę lecieć klasą biznes??? Proszę na mnie spojrzeć, jak ja wyglądam, jak biznes women. Damy z klasą chodzą w spodniach, a nie w spódniczkach, jak jakie lafiryndy.
- Proszę łaskawej pani, chyba damy po klasie specjalnej.
- Widzisz nawet ty, uczesane czupiradło, że specjalna klasa się mnie należy w tym samolocie. To klasa biznes – sama widzisz, tak ma być, bo ja mam interes w Brukseli do przewodniczącego Won Rąb’huja.

Zszokowana stewardesa udaje się do kabiny pilotów. Przedstawia problem. Kapitan prosi zastępcę, aby rozwiązał zaistniały problem.

Przychodzi zastępca kapitana przecudnej urody, aż tak, że chciały zwilgotnieć czarne koronkowe bokserki w seledynowe groszki.
Wyjaśnia Zosi sytuację.
Na to ona przedstawia przemile, w łagodnym tonie, patrząc mu w oczy powłóczystym wzrokiem, powtarza słowa skierowane do stewardesy:
- Panie kapitanie, pragnę podkreślić, że jestem również prezesem chyba najprężniejszej fundacji w Polsce.
- A jaka to?
- Nadziei nuta. Mamy już dziesięć lat, ale dorobiliśmy się dwuosobowego zarządu i trzyosobowej Rady Nadzorczej.
- A ile macie państwo podopiecznych?
- Trzech, panie kapitanie, ale powiem szczerze, że to za dużo. Słuchać takiego fałszowania niektórych, to już nawet ponad moje niespożyte siły. Rozważam nową formułę fundacji: będziemy się opiekować tylko jednym głuchoniemym, który będzie koncertował w formie karaoke. Genialne, nieprawdaż? Zero ryzyka fałszu, a ja polecę jeszcze wyżej do gwiazd, bo to będzie odkrywcze na skalę Europy.

- Proszę łaskawej pani, to nie zmienia sytuacji, że musi pani wrócić do klasy ekonomicznej.
Zosia Jawójt zmieniła swoje spojrzenie na nr 4 i zwróciła się do zastępcy:
- Latasz pan, mój cudny Adonisie, i obrajcowujesz stewardesy.
- Proszę wybaczyć, ale jestem gejem!
Uff, Zosia się zagotowała.
- To po co jam się do ciebie, pedale, wdzięczyła??? Ty pie..... parówo! Wołaj kapitana, bo będzie katastrofa, jak okno wybiję!!!

Kapitan zareagował błyskawicznie:
- Zastępca za stery! Jak ma na imię pasażerka i na którym miejscu siedzi?

Po czym podchodzi delikatnie do Zosi, łapie ją czule za dłoń, nachyla się i szepcze jej coś ucha.

Zosia wstaje i łapie kapitana czule za drugą dłoń, patrząc tymi cudnymi oczętami.
- Pan kapitan to umie zrozumieć i mondrze porozmawiać z pięknom, młodom i inteligentnom kobietom.
- Bardzo zapraszam, gdyby pan kapitan leciał w pobliżu mej posiadłości , proszę wpaść do mnie i na to i owo. Numerek do mej pięknej komóreczki: xxx xxx xxx i kierunkowy z zagranicy do Lansowa +48. Ja tam szkół nie musiałam kończyć, bo mondra jestem.
Zosia zabiera bagaże, jeszcze raz dziękuje kapitanowi i wraca do klasy ekonomicznej.
- I jak, kapitanie? Jak panu się udało?
- Najpierw miskę, będę wymiotował. Ufffff.

- I co jej pan powiedział?

-„Pani Zosiu, dokąd chce pani dolecieć? -Do Brukseli, panie kapitanie. - Łaskawa pani, to klasa biznes – część samolotu, w której teraz pani przebywa leci do Pragi, a klasa ekonomiczna, na którą ma pani bilet, leci do Brukseli”…




Post scriptum:
Wszelkie podobieństwa były zupełnie niezamierzone, a podobieństw do postaci, miejsc i oczywiście linii lotniczych w moich intencjach nie było żadnych. Jeśli ktoś w tym eseju odnajduje osoby rzekomo mu znane, to jest w błędzie. Proszę o wybaczenie wszystkim głuchoniemych, którzy mogliby poczuć się urażeni, ale było to niezbędne dla całości eseju.

Proszę z góry wybaczyć moje grafomańskie wypociny.

Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Jaś Smętowiak dnia Pią 8:59, 28 Gru 2012, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ŚWIADOMY




Dołączył: 24 Lis 2010
Posty: 373
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Smętowo Graniczne
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:56, 28 Gru 2012    Temat postu:

popłakałem się ze śmiechu Smile moje pełne uznanie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZIELIŃSKI Zygmunt




Dołączył: 16 Maj 2011
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:15, 28 Gru 2012    Temat postu:

11

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZIELIŃSKI Zygmunt dnia Sob 23:50, 05 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaś Smętowiak
Administrator



Dołączył: 24 Lis 2010
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: od zawsze ze Smętowa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:28, 30 Gru 2012    Temat postu:

Panie Zygmuncie, ciągu dalszego w formie pisemnej nie będzie. Co do udanej ironii w zakresie Nike, to od sukcesów mamy inną osobę Wink

To zwykłe grafomaństwo w moim wydaniu. W sumie to bardzo smutna historyjka, okraszona życzliwym sarkazmem, aby czytelnik chciał doczytać do końca.

Ale jest faktem, że niewiasta inspirująca w wielu wymiarach Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WWW.SMETOWO.FORA.PL Strona Główna -> O wszystkim
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin